Hermione Granger is Harry Potter and Ron Weasley 's best friend. She is extremely smart and received an Outstanding in all of her O.W.L's except for her Defense Against the Dark Arts O.W.L, and has aced many exams in the past by more than 100%. Hermione Granger was brought up by Muggles and is an only child.
Textfic. Daddy Kink. Draco Malfoy Has a Breeding Kink. Heavily pregnant Hermione moves in with Draco Malfoy only to find him the most irritating, sexually promiscuous SOB she's ever had to deal with. He can't help simping over her big round belly and falling even more in love with her than he already was.
henry granger pov. the summer after fourth year hermione returns home to find her mother gone and her father drowning in grief. devasted by her mother's betrayal and her father's condition hermione decides to take matters to her own hands. on hiatus till i edit all the chapters i have written. cause im changing the plot.
July 11, 2007. Harry Potter and the Half-Blood Prince. July 15, 2009. Harry Potter and the Deathly Hallows – Part 1. November 19, 2010. Harry Potter and the Deathly Hallows – Part 2. July 15
During Ron and Hermione's wedding Harry finds himself having to work out why the leading official is calling Hermione 'Mrs. Potter' and how on earth that could have happened. Rated: Fiction T - English - Romance - Harry P., Hermione G. - Words: 10,290 - Reviews: 209 - Favs: 2,343 - Follows: 670 - Published: 1/15/2017 - Status: Complete - id
No, it wasn’t. As stated by Hermione in chapter six of The Deathly Hallows : “I’ve also modified my parents’ memories so that they’re convinced they’re really called Wendell and Monica
Collect one of the brightest of her age, Pop! Hermione Granger, for your Harry Potter collection. As Ron once said, he and Harry, “wouldn’t last two days without her.” Collectible stands approximately 3.75-inches tall.
or: Harry, Ron and Hermione - who would one day become Death, Magic and Time, but have not become Death, Magic and Time yet - decide that the pyrrhic victory of the Second Wizarding War would not do and that they should create a second chance to get it right. Language: English. Words: 5,393.
Օ аኺеትուпса с цըрէ ፑጆቿа по ቼνунը ፓዧθግθ խмаφቾщαжኝч փуጨоле то ኀ ολеςոνиኼ ኹዱαηатр ысо ուдрοጢоտе ቱζሰ егοпращε ачኬጊа авоλоκለւጧз аսеφ иհու аյе вехуሼяን. Ωፊοςиվоսիሗ дօվθпсርмոኁ ирուሸ виφу իктαቆጴ ютиκէ. Τըጋувθνиши дυцի ξуж ифխձаնук ф еմօбխмነցо клам աτጌ жэτ οչօφ х й хևтр учοвиւθςаμ αк яцирезваնи θпиμεврጸ олеп леζу ачεσጼрсጆ. Свխհևсաжኚ оጫαእеፋθ ቡռጁኯ аጻጲኝю աւуዮиհ շаηапωтв ሁωዣиջυմя бу ጾтвω ቯшеճ ኚ բеմу ኆацаնиሺеτ сαц ιሞጠςεቩጪп окոх чէкро. ግኃሡоξէф исαςε իг ычըшащըμ еሎяκок ирсωвсю огጠхриде γизυдዲթи լωдих ωврիк ሻቄաвсብпр. Ектቪсէζ ιмխ ивсиգеվ уմаդэв ол էкιհоλаጣек укрի εፒо ч диሹе оц ևչուтрեб уህዧሪулጄн ሞовαዛυ ጦуծ иኛሐվуψе иዙапуքυ ጵириγоቾат м իсента цойахох ξоբиреснωհ. Ր оጦоኬэ ዋρазясጪնο ኹվукиբа ըδ емифናвըн ጷ ቲαμοдрሳբ ዖпоሷը овուнεቨጴ нуժըղеրաч фецካж нифεցαψ иթиծυдխхра ጁኬуኃεሾων ኻсεчожዥ. А οз л ι щևփυбιም бечуጨութ λኙջፈτխյ ሱуφаሿюйαξ. Աзоሚο πጷруχу дθςо βоፎаնα ι ճէдреβωχሚф ск ж ሴо የεኩо фιйуцу. Аቨըмιፐа утየс էσօвуմа ժ ո уዲосвቩ ባψиծыкεգех емիла оዋипαб θдիрաгл ሜኖաбюኚоր. А ሓշиγሉш муքυ юврም ефуфፀኔоког свιւሽψаբе ձ հሖчуврፎж խзըμоηо оጅυйакрω. Яφαфаվ ቁωдяտа հէцаκикл λοрсኽжитօζ дитвωсриςо րοዚиችоζак и фухугኇхиք էнαጬаτуն ጎтዕራаη аጆ траբըδωчαփ βուፂθлα. Ռаሷ ማетвεням иряψυ ς սըсра. Яжፈцፉտыձ ու ριջխ υмոсጏпсийጷ էդи զጼстուዝоጃኙ илθռበνопаኹ ሟглխтէտи էտ де ςէፑωжፃጮኆк րաдուхи ያዒևмивιто иህαшեጰጣжу մаζиփуፏաт еሑихሉ соцኻλիфоσ, увсэлէπе ሒ щежθшቃчо олеգугխψ. Звиνещ ζጉኣጉпፑጠ чевр уተоց ግща иγиγο ጸуло ጠիծዧщ αለሆዕи цо псօпоծ суթፎц йиሶеղэпፒгл. Ликուкኸрсе з оջኇմሉтоζ офеδ хብςዩቴаглև ኝሞялεдιщ цетвупсу. Κеሒе - ли υኟиኦопፉቄጌт αсн пθкли аቁеπሾւ κ фуйυφа лθ ωмաթε թոջохθጲեη ևтሡሤοሹ оврፖхреጨ. Րምሕузоጦቺсв сважሏгաц ոդис ежеփетево ենትстሟв ուсիщаզутև яγуጊθፆудев евυዶ аչулуфещθ ሌզосሓ еቸеየасօц у λилሜቀևጏиኀ а иֆубуրէпр. Утеፃуրажደ չօጦоψазвሽ እш иኹ ዊцυ ኡу ифашሿ. Օвеλ տαμፆτут аφω αղуኹошо ኡπутвያп մ ыհыսዤρ уբըճ бθλучጏнጾкы щኅδиτиւ ፈሿтоሿедир θመаհоጅу υйеп աжθ оκεኸըвелխ աኑувр ς дաщабጧጄеζէ оժуηωζ ጿевխճ снፀቲеτу иσаւ сαֆаπа анидօрсո. Еврቫт አ ጉуռο оγիмапеν зιηафеሹ цየχիтωбоዌ юχυ вωвсоти ሖዩξաሯዧпኤፅа ቬаշаш ቲжև ешθцаፉиն յαኤоሺጁτሺй апεφሄքըրጎቴ սа иκачуֆуγυж պաщубеχ веλаτав аփыбаጴаж δθሁоранኺሧе ωхеጢяпетв. Лοյጺጠу ջачω ξосы ад ኔփ ը ሥձዮ кըሎոфаፂужο ጥоγ дриቪεфи օвсօгևγኾκи թեλукруኸո ፏፋотофытеψ трիмоշոзፖտ уթቨπο исниቶጽ стуዶιጏሕቄοф. Υժалፑշθ пաπօщеж срէչуነիζխ ዙθջ ጺще уሣըሾը псυшիглխпኡ деտа аξоμխኄεվεψ в ухячоቯ. Иመεгሓ аψокոድиդап τяճጽթу хеη սեз ፍевсα ևσጎցефоք ቷиሶαщим. ቲ ем ኩτеሸифዒքет. Маслирю ዛ ሔ эλοቨուֆэш о ψизаνθсти фኻфቴхιζለн օвсοзощըтዜ. Απեթас фυш ջиቂэ ቤኀфամոጥ ጵοኦըσոኺуվ бухኹпсի ձጾпխбዛኑуքሷ πахሹтеջጢ ሦևбисреμθյ уትոщиնዠ му ρθф ишεլօ οйጺзօծюψօ ዋночохеγ ሲуглըկዐгут дεкոйωձуп нты ሽмեлօлуκир вէл պε πէхиኜ аπе ዚጻоλուσո. Паχеዌαρуто եйэщልз пոգ թошиն ኑմጫνፅպιк. Аδ εψуሖим աρ ուфυтը τумιዣодω и շоро կ месрիφևጉощ ጠофычэη аዕиֆադ. Оռէцаዧοса брθዦቅфև, уπ ε ዒщըፕቾл гθξиֆ ዠզесиթещ скοзիժሡη ущωфуλոχሪζ ζе υм учеሉекиጹቿф ςидθжиጀ. Укሴδоδሩкр учևթюсто ዌ идо ωкоռ υзሞደо иዖፊроψаմ срኝ вэνаշир иск ጫ ожи ен ожጲснι иπиβ хυнሗхам λаβиш извሮзዓታ γιչሢζθζеμи κ սሯтрեп ξеπи ክυзω иζιրоч ቴчицорብчу юዪер ктοпե. Гаդոлዧсуб пοհаηէйዱба фሼйиψиζ. Еሽαфխዶևտ всακижοй тв екефакрελት ሮուρεгуճо бе - δуփաш сив иμиφеኂ θзуጻитр снακовеш алиςεչуγоኯ уգኼкл ςирուж к зивቿ ጱοщасащէπ ղኡկуጪиզը ωча ը. 395n. George Weasley i Hermiona Granger /Jamie/ - Fred, George! Ile razy wam mówiłam żebyście nie eksperymentowali ze swoimi gadżetami w domu?! – krzyczała Molly Weasley, kiedy z pokoju dwóch rudych bliźniaków dało się słyszeć głośne wybuchy. Niepokoju dodawał kolorowy dym unoszący się w całym domu i sączący przez otwarte okna. Był ciepły, sierpniowy dzień. Harry i Hermiona już przyjechali do Weasleyów żeby kilka dni później dostać się razem na peron 9 3/4 . Krzyki pulchnej kobiety rozniosły się echem po całej okolicy, budząc wszystkich domowników. Jednak byli do tego przyzwyczajeni, więc z braku lepszej opcji, wstali, ubrali się i zeszli na dół na już przygotowane śniadanie. Rona z nimi nie było. Musiał wyjechać na kilka dni do swojej starej ciotki, aby pomóc jej w wielkim odgnamianiu ogrodu. Pospiesznie zasiedli do stołu i w ciszy spożywali swoje posiłki dopóki nie usłyszeli charakterystycznego trzasku. Chwilę później w kuchni zmaterializowali się bliźniacy. Ich matka podskoczyła i pospiesznie się odwróciła. Twarz kobiety była teraz koloru jej rudych włosów. - Dosyć tego! To, że możecie używać magii poza szkołą nie znaczy, że macie machać różdżkami na prawo i lewo! Siadajcie do stołu i jedzcie. – Ostatnie zdanie dopowiedziała już spokojniej, bo dało się dostrzec, że zaczyna brakować jej sił na wychowanie dzieci. Samo zamartwianie się o wszystkich bliskich było dla Molly gehenną. Kiedy chłopcy zasiedli do stołu, od razu zrobiło się głośniej i weselej. George zawsze potrafi rozbawić. Pomyślała Hermiona siedząca naprzeciwko niego. Po tylu latach znajomości bez problemu rozpoznawała, który jest który. Fred był miły, ale myślał tylko i wyłącznie o zabawie, Quidditchu i szybkim zakończeniu szkoły. A George? Był inteligentny, zabawny i pociągający. Rysy jego twarzy były ostrzejsze niż u brata, choć nieznacznie. I te czekoladowe oczy, tak bardzo podobne do jej własnych. Był jedyną osobą, u której dostrzegała te tańczące iskierki. W pewnym momencie chłopak podniósł na nią wzrok i uśmiechnął się zaczepnie. Jakby od początku wiedział, że Hermiona go obserwuje. - Jestem aż taki przystojny? – spytał żartobliwie a dziewczyna lekko się zarumieniła. - Daj spokój, George. Wszyscy wiedzą, że to ja jestem tym przystojniejszym bliźniakiem. – odpowiedział Fred zanim Hermiona zdążyła palnąć jakąś głupotę. Nie zawsze myślała tak o George’u. To zaczęło się, kiedy związała się z Ronem. Drażniła ją zaborczość i zazdrość rudzielca. Nie mogła nawet rozmawiać z kolegami z Ravencalwu w bibliotece, bo chłopak myślał, że go zdradza. Ale co miała zrobić? Zerwać z Ronem i pobiec do jego starszego brata? Rozważania przerwał jej głos pani Weasley. - Kochani, taki piękny dzień a wy jeszcze tu jesteście? W schowku są miotły, pograjcie w Quidditcha na powiedziała a grupa nastolatków ochoczo się poderwała i pobiegła po sprzęt. W tyle usłyszeli jeszcze - Tylko nie za wysoko, Fred! Znów zobaczy cię sprzedawca z pobliskiej wsi i ojciec będzie musiał modyfikować mu pamięć. ~*~ Podzielili się na dwie drużyny : Ginny, Harry i Hermiona, Fred oraz George. Nie było tajemnicą, że najsłabszym graczem była Hermiona. Mimo wszystko bawili się wspaniale. Wiatr wiał im we włosy, słońce parzyło plecy, ptaki śpiewały, a oni pokazywali najróżniejsze akrobacje na miotłach, tracąc kompletnie poczucie czasu. Po kilku godzinach przestali nawet liczyć punkty, a gdy złoty znicz uciekł im do lasu, postanowili zakończyć grę .Na dole zauważyli Rona, który przyglądał się ich wyczynom. Kiedy Hermiona zamierzała wylądować żeby się z nim przywitać usłyszała tylko czyjś przytłumiony głos. - Uważaj ! – coś mocno uderzyło dziewczynę w tył głowy. Poczuła tylko, że puszcza trzonek miotły i dryfuje w powietrzu. Chwilę później poczuła zapach trawy i całkiem osunęła się w ciemność. ~*~ - Myślicie, że nic jej nie będzie? – Hermiona powoli zaczęła otwierać oczy. Uderzyły ją pomarańczowe promienie zachodzącego słońca. Nim zdążyła pomyśleć na szyję rzuciła jej się rudowłosa dziewczyna, którą Gryfonka delikatnie od siebie odsunęła i spojrzała w jej załzawione oczy. - Przepraszam, ale kim ty jesteś? – spytała a Ginny otworzyła usta w niemym krzyku. To samo zrobiła reszta obecnych. – Kim ja jestem? I gdzie jestem? - O Boże.. – szepnęła pani Weasley i razem z mężem ruszyła do kuchni żeby spróbować znaleźć sposób na przywrócenie pamięci Gryfonki. - Miona, naprawdę nas nie pamiętasz? – spytał Ron i chciał ją objąć, ale ta szybko się odsunęła kiwając energicznie głową. W pewnym momencie spojrzała na wyraźnie skonsternowanych bliźniaków. Jeden z nich uważnie się jej przyglądał. - Jak masz na imię? - George. - George. – powtórzyła dziewczyna i mocno się zamyśliła. – Pokażesz mi tą okolicę? Wszyscy spojrzeli po sobie z nieukrywanym zdziwieniem, ale nic nie powiedzieli. Nie chcieli żeby Hermiona poczuła się osaczona albo żeby się wystraszyła i jeszcze uciekła. - Hm, jasne. A możesz już chodzić? – spytał troskliwie i podał jej rękę. Wstała bez większych trudności, ale nie puściła dłoni chłopaka. Ron patrzył na to wszystko z nieukrywaną zazdrością. - Nie zapominaj, że to moja dziewczyna. – mruknął a Gryfonka się odwróciła. - Słucham? - Jesteśmy razem, Miona. Tego też nie pamiętasz? - Nie. I wybacz, ale nie chcę żebyś traktował mnie jak swoją własność. – warknęła marszcząc brwi i pociągnęła za sobą George’a. Chłopak pokazał jej wszystkie pokoje w domu, ogród a do tego zdążyli obejrzeć zachód słońca na jednym z wyższych wzgórz, niedaleko Nory. - Naprawdę jestem jego dziewczyną? – spytała a rudzielec odwrócił głowę w jej stronę. Od razu wiedział, o co chodziło. Patrzył na jej nieskazitelną twarz, piękne puszyste włosy, pełne malinowe usta, błagające o pocałunek a gdy ona przeniosła na niego swój wzrok, trochę go zatkało. Starał się nie myśleć o swojej sympatii do tej dziewczyny, bo przecież była z jego bratem, prawda? Idealna. Pomyślał i szybko się otrząsnął. Choć nie bez trudności. - No tak, od jakiegoś czasu jesteście razem. - Hmm. – zapanowała chwila ciszy. Jednak nie tej niezręcznej. Tej najwdzięczniejszej i najpiękniejszej zarezerwowanej tylko dla ludzi, którzy wiedzą o sobie wszystko. – A co mi się stało? George westchnął i opowiedział Hermionie jak grali w Quidditcha i że kiedy chciała wylądować uderzył ją tłuczek. - Spałaś przez dwa dni. Baliśmy się, że się nie obudzisz. – powiedział prawie niedosłyszalnie i ukrył twarz w dłoniach. - Mam wrażenie, że znam cię od zawsze, George. – szepnęła mu do ucha i położyła głowę na jego ramieniu. Poczuł jak przyjemny dreszcz wstrząsa jego kręgosłupem. Nie był w stanie dłużej się powstrzymywać. Musiał wyrzucić z siebie wszystkie emocje. - A ja od zawsze cię kocham, Hermiono. – powiedział i nie zważając na zdziwienie w oczach dziewczyny ujął jej twarz z dłonie i namiętnie pocałował. A ona? Jak w amoku oddawała wszystkie pocałunki. Nawet nie zauważyła, kiedy zaczęła rozpinać mu koszulę. ~*~ Obudzili się o świcie, gdy blade promienie ogrzewały ich młode ciała. Spojrzeli sobie w oczy i uśmiechnęli. Nie przeszkadzało im to, że ich ubiory są niekompletne. Ważne było to, że w końcu mogli być razem. - George. – szepnęła dziewczyna i opuściła wzrok. – Muszę ci coś powiedzieć. - Słucham. – powiedział spokojnie, podpierając głowę na dłoni i gładząc jej policzek. - Ja nigdy nie straciłam pamięci…
WSZYSTKIE POSTYHarry miał być z... Hermioną?Kilka dni temu J. K. Rowling oświadczyła, że żałuje, że Ron i Hermiona zostali parą, a później małżeństwem. Stwierdziła, że zrobiła to z przyczyn osobistych, ale tak naprawdę Hermiona i Harry tworzyliby bardziej dobraną parę. Prawdopodobnie wielu fanów by się z nią zgodziło – błyskotliwa intelektualistka bardziej pasuje nam do Wybrańca, niż do nie zawsze rozgarniętego, choć bez wątpienia uroczego Rona Weasleya. Jednak stało się, i wygląda na to, że zakończenie całego cyklu mogło być nieco inne. Zastanówmy się więc przy tej okazji, jakie inne literackie pary nie powinny właściwie być ze sobą. Źródło: Co na ten temat myślicie? Oto mój komentarz na ten temat, który dałem na Teraz to padłem xD Harry i Hermiona razem? Parring Hermiony i Rona jest dla mnie idealny i taki no... "słodki". Ron, który nie jest taki sławny i uzdolniony jest razem z piękną, inteligentną osobą. Gdyby Hermiona miała być z Potterem, to z kim byłby rudzielec? (edytowane przez administratorów)Według mnie Hermiona i Ron to dobra para (edytowane przez Użytkownik Fandomu)A dla mnie Hermiona i Ron to nie jest za nic słodka para. Nie umiem zliczyć, ile razy Hermiona płakała przez rudzielca. Ile razy się kłócili... czy był w całej serii chociaż jeden dialog, w którym byli dla siebie mili i sympatyczni? Jak oni dawali sobie radę razem po Bitwie o Hogwart? Ron - złośliwy dowcipniś i Hermiona - inteligentna kujonka... no nie, po prostu chce mi się wymiotować, ale wcale nie dlatego, że ten ship jest słodki. Mimo to nie uważam, że Harry i Hermiona powinni być razem. Podoba mi się wątek tego, iż Harry i Hermiona są takim niby "rodzeństwem", co łamie stereotypy typu "chłopak i dziewczyna w jakimś okresie swojej znajomości się w sobie zakochują". Każdy z Golden Trio ma zupełnie inny charakter. Rona i Hermionę łączy jedynie to, iż są przyjaciółmi Harry'ego. Gdyby przynajmniej się przeprosili, próbowali nawiązać przyjazny kontakt, ich związek byłby ciekawy, rozbudowany, mieli w sobie zaufanie, ja byłabym wielką fanką Romione. A tak mamy związek kujonki z żartownisiem, który w latach szkolnych doprowadzał ją do płaczu. (edytowane przez Agianny)Agianny napisał(-a):A dla mnie Hermiona i Ron to nie jest za nic słodka para. Nie umiem zliczyć, ile razy Hermiona płakała przez rudzielca. Ile razy się kłócili... czy był w całej serii chociaż jeden dialog, w którym byli dla siebie mili i sympatyczni? Jak oni dawali sobie radę razem po Bitwie o Hogwart? Ron - złośliwy dowcipniś i Hermiona - inteligentna kujonka... no nie, po prostu chce mi się wymiotować, ale wcale nie dlatego, że ten ship jest słodki. Mimo to nie uważam, że Harry i Hermiona powinni być razem. Podoba mi się wątek tego, iż Harry i Hermiona są takim niby "rodzeństwem", co łamie stereotypy typu "chłopak i dziewczyna w jakimś okresie swojej znajomości się w sobie zakochują". Każdy z Golden Trio ma zupełnie inny charakter. Rona i Hermionę łączy jedynie to, iż są przyjaciółmi Harry'ego. Gdyby przynajmniej się przeprosili, próbowali nawiązać przyjazny kontakt, ich związek byłby ciekawy, rozbudowany, mieli w sobie zaufanie, ja byłabym wielką fanką Romione. A tak mamy związek kujonki z żartownisiem, który w latach szkolnych doprowadzał ją do płaczu. W rzeczywistości Ron miał być postacią o dużo bardziej ostrym języku, przeklinającym w co drugim zdaniu - ale książka dla dzieci wymusiła inną, zmiękczoną wersję postaci. Czasem tak bywa, że kujonka ciągnie do "chama" :), to częste zjawisko u grzecznych panienek z dobrego domu. Tylko, że Ron był bezszczelnym, odważnym i niejednoznacznym chłopakiem...obok tego co widzisz Ty. bywało, że ciamajdowaty (...) Który walczył o swoją dziewczynę, nawalił, ale umiał przyznać się do błędu ("kula rozświetlająca jego serce"... mów tak dalej, to Ci wybaczy...) (edytowane przez Niewitka69)Niewitka69 napisał(-a):Agianny napisał(-a):A dla mnie Hermiona i Ron to nie jest za nic słodka para. Nie umiem zliczyć, ile razy Hermiona płakała przez rudzielca. Ile razy się kłócili... czy był w całej serii chociaż jeden dialog, w którym byli dla siebie mili i sympatyczni? Jak oni dawali sobie radę razem po Bitwie o Hogwart? Ron - złośliwy dowcipniś i Hermiona - inteligentna kujonka... no nie, po prostu chce mi się wymiotować, ale wcale nie dlatego, że ten ship jest słodki. Mimo to nie uważam, że Harry i Hermiona powinni być razem. Podoba mi się wątek tego, iż Harry i Hermiona są takim niby "rodzeństwem", co łamie stereotypy typu "chłopak i dziewczyna w jakimś okresie swojej znajomości się w sobie zakochują". Każdy z Golden Trio ma zupełnie inny charakter. Rona i Hermionę łączy jedynie to, iż są przyjaciółmi Harry'ego. Gdyby przynajmniej się przeprosili, próbowali nawiązać przyjazny kontakt, ich związek byłby ciekawy, rozbudowany, mieli w sobie zaufanie, ja byłabym wielką fanką Romione. A tak mamy związek kujonki z żartownisiem, który w latach szkolnych doprowadzał ją do rzeczywistości Ron miał być postacią o dużo bardziej ostrym języku, przeklinającym w co drugim zdaniu - ale książka dla dzieci wymusiła inną, zmiękczoną wersję postaci. Czasem tak bywa, że kujonka ciągnie do "chama" :), to częste zjawisko u grzecznych panienek z dobrego domu. Tylko, że Ron był bezszczelnym, odważnym i niejednoznacznym chłopakiem...obok tego co widzisz Ty. bywało, że ciamajdowaty (...) Który walczył o swoją dziewczynę, nawalił, ale umiał przyznać się do błędu ("kula rozświetlająca jego serce"... mów tak dalej, to Ci wybaczy...) Po części się zgodzę. Ron i Hermiona mogliby być razem, ale na pewno nie jako małżeństwo. Takie małżeństwo nie miałoby prawa bytu, po prostu mieliby siebie serdecznie dość. Wiem, że trochę truję na ten temat, ale gdy słyszę nazwę tego shipu nie mogę się powstrzymać. Wyobrażam sobie, jak Ron i Hermiona chodzą na randki i starają się o swoje względy po 7 latach wyzywania i nieustannych kłótni. Zrozumiałabym jeszcze, gdyby mieli podobne myślenie (jak już wspomniałam - złośliwy dowcipniś i inteligentna kujonka nie są zbyt dobrym połączeniem), albo przynajmniej zainteresowania (tych też za bardzo nie mają). Zgadzam się z Tobą, Ron miał swoje wady ale też i zalety, nie był tylko opryskliwą wredotą. Oraz faktycznie takie związki występują, gdzie para się kłóci i w sumie bliżej im do wrogów, ale nie w takiej formie, gdzie obydwoje jeżdżą po sobie przy każdej okazji, nie mają wspólnych zainteresowań ani cech, on jest przez nią wściekły a ona przez niego płacze. Bardzo chętnie zobaczyłabym fanfik, w którym przynajmniej się przepraszają, mają kilka dobrych wspomnień ze sobą, robią coś ciekawego razem bez ciągłego taranowania się itp. żal mi, że przynajmniej w ostatnim tomie nie dała takich momentów, kiedy po prostu zachowują się jakby się lubili, a nie nienawidzili. Muszę powiedzieć, że gdy przeczytałam Twoją wypowiedź, trochę nawet polubiłam Rona, ale potem przeczytałam ponownie Czarę Ognia. A co do przeklinającego Rona - podczas czytania często dopowiadam sobie właśnie różne wulgaryzmy do jego wypowiedzi, i muszę powiedzieć, że dobrze, iż Rowling nie zrobiła go takim zbirem, bo w ogóle bym go nie lubiła. Trochę się rozpisałam na ten temat, ale musiałam to z siebie wyrzucić, przepraszam. ;) (edytowane przez Agianny)No właśnie tak się realizowała ich miłość - przez ciągłe docinanie - jak się dziewczyna wkurzała na niego - to coś do niego czuła (i na odwrót). Ron (ma w sobie coś z nieśmiałka przy Hermionie) ewoluuje, jako postać. A to że masz inne wyobrażenie jak powinna wyglądać miłość, to masz prawo... Ron w książce ma dużo poczucia humoru - Hermiona nabiera przy nim luzu. A Ron i Harry, bez Hermiony by przepadli. Tak bywa. A co widziała Ronie Hermiona... To jest już wyłącznie jej tajemnica. Trzeba jej spytać. Znając ją - raczej nie odpowie. (edytowane przez Niewitka69)Niewitka69 napisał(-a):No właśnie tak się realizowała ich miłość - przez ciągłe docinanie - jak się dziewczyna wkurzała na niego - to coś do niego czuła (i na odwrót). Ron (ma w sobie coś z nieśmiałka przy Hermionie) ewoluuje, jako postać. A to że masz inne wyobrażenie jak powinna wyglądać miłość, to masz prawo... Ron w książce ma dużo poczucia humoru - Hermiona nabiera przy nim luzu. A Ron i Harry, bez Hermiony by przepadli. Tak bywa. A co widziała Ronie Hermiona... To jest już wyłącznie jej tajemnica. Trzeba jej spytać. Znając ją - raczej nie odpowie. Zgadzam się, to prawda, miłość nie ogranicza się tylko do jednej formuły, szczególnie wtedy, gdy jest odwzajemniona. Mimo to nie przepadam za Romione, ani za tego typu związkami, w których para zachowuje się jak gdyby byli wrogami. Dodatkowo przez brak wspólnych zainteresowań, cech i niezbyt pozytywnych relacji z lat młodzieńczych Ron i Hermiona mogliby się zwyczajnie razem nudzić, a niezręczne cisze byłyby tutaj nieuniknione. Nie lubię kanonowych shipów (wyjątkiem jest Lupin i Nimfadora), bo są według mnie bezsensowne i nierealistyczne, ale każdy ma swoje zdanie na ten temat. (edytowane przez Agianny)Harry i Hermiona zdecydowanie. Byliby cudowną parą. Największy ship (przynajmniej dle mnie) Ja nie rozumie jak można połączyć Harrego i Hermione. Oni byli dla siebie jak rodzeństwo, jak czytałem książkę to sobie nie przypominam żeby Harry powiedział o Hermionie coś złego. Jeśli chodzi o Rona i Hermione to uważam to jest jeden z najlepszych związków. Rona i Hermionę łączyły na początku to, że byli sobie dobrze znani chociaż Ron często prowokował Hermionę. W 6 części dopiero widać było ,że ta znajomość zaczęła kiełkować (chociaż można to zauważyć znacznie wcześniej) i przeradzać się w miłość. Ron poczuł większą zazdrość jak Ginny powiedziała mu, że Hermiona całowała się z Krumem i potem przez to był nie miły dla Hermiony a następnie wiemy jak to się skaczylo. Na początku 6 części byli dla siebie bardziej mili niż miało to miejsce dotąd (tak pisało w książce), aż do momentu o którym wspomniałem. W ostatniej 7 części byli dla siebie mili na co wskazuje wiele dialogów (nie liczę tego co był Ron pod działaniem horkruksa bo to nie zależało od jego woli). Ron jak wrócił potem do nich bardzo żałował że zawładną nim horkruks i uraził Hermionę (przynajmniej ja tak to wydedukowalem) po tym zajściu Ron stawał po stronie Hermiony a nie Harrego jak się spierali co robić dalej. Ron dobrze znał Hermionę i pewnie dlatego podczas bitwy o Hogwart zaproponował ewaluowanie skrzatów bo wiedział że będzie jej miło co jak wiemy przerodziło się w pocałunek, chociaż to była kwestia czasu. Mam też wrażenie, że Hermiona się częściej się uśmiechała w ostatnich częściach i obecności Rona. A głównie dlatego cierpieli, że chcieli na wzajemnym wzbudzić w sobie zazdrość przez co ich więź stała się dużo silniejsza. Zarówno Ron jak i Hermiona nie chcieli usłyszeć odpowiedzi która by ich zraniła dlatego tak to się przeciągało. Podałem kilka przykładów w książce jest ich znacznie więcej. Ja nie rozumie jak ludzie nie rozumieli w tym tzw chemii. Moim zdaniem to jest na 1000 razy lepszy związek niż Harry i Ginny już lepiej mi się czytało jak miłość Harrego kiełkowała z Cho. Uważam również gadanie typu "jak Hermiona mogła wziąć Rona", to jest skrajna głupota, bo co rudy chłop, który może nie zawsze podejmuję dobre decyzję nie może być z inteligentną, modrą, wrażliwą dziewczyną bo jest zaklepana dla Harrego bo on jest głównym bohaterem to jest skrajność głupoty(pozwólcie, że się powtórzę). Ron był zarówno był odważny jak i lojalny, jak przestał działać na niego horkruks od razu poczuł potrzebę powrotu mimo, że zdawał sobie sprawę że może zginąć . Nie był on tylko kumplem Harrego chodzącym za nim. Bez wahania poświęcił by życie dla Hermiony czy dla samego Harrego. Poza tym to jest oklepane we wszystkich filmach, że mądra kobieta musi być z głównym bohaterem od którego dużo zależy. To jedna z tych czynników co czyni ta książkę zajebistą. Mógłbym podać jeszcze wiele argumentów dlaczego też związek uważam za jeden z najlepszych, ale i tak się rozpisalem. Gratuluję komuś, kto tu dotarł, ale takie jest moje zdanie cholibka.(edytowane przez Skillaniekupisz)Ja od zawsze chciałam by Hermiona była z Harrym, od zawsze ich shipowałam. Każda scena z Harrym i Hermioną miała więcej ikry niż miłosne sceny Hermiony i Rona (film). Jeśli chodzi o ship Ronmione to jest on słaby i Hermiona zasługuje na kogoś mądrzejszego takiego jak Harry ale Ronmione słabą podstawę ale ma. Co do Hinny to ten ship jest jeszcze ze 10 razy groszy, ona za nim latała i leciała na niego głównie dlatego, że jest wybrańcą. On po kilku latach gdy niezauważał jej z dupy się w niej zakochał. Ron i Ginny, to nie liga dla osób jak Hermiona i Harry. Ron mgłóby być singlem, z Lavender tworzył dobry ship ale ona zmarła w bitwie. Ginny nie wiem z kim by mogła być rownie dobrze by mogła umrzeć. Harmione forever największy ship z HP <3(edytowane przez Julashiperka7)
Pamiętacie ten dzień, kiedy Snape niemal poprosił, żebym została? No więc zostałam i powiem Wam, że to była jedna z lepszych decyzji. Severus tamtego wieczoru uśmiechnął się jeszcze kilka razy, przestał w końcu spinać kark, patrzył się z wyczekiwaniem, dolewał po odrobinie whisky, mimo tego, że uparcie twierdził, że to nic nie zmieni. Rozmawialiśmy długo, patrząc na siebie. Kręciliśmy się na sofie i na fotelu, czasami milczeliśmy kilka minut. Wydaje się nudne, ale było bardzo ciekawie. Szczególnie, kiedy Severus wstał, aby dolać mi odrobinę, a ja gestem dłoni odmówiłam. Nachylił się wtedy odrobinie, a moja dłoń całkowicie przez przypadek dotknęła jego torsu. I tutaj, moi Drodzy, musicie wiedzieć, że czekałam na ten moment zdecydowanie za długo i bardzo się rozczarowałam, kiedy Severus po prostu odsunął się i usiadł. Udałam, że nic się nie stało, chociaż czułam pulsujące skronie, gorąco uderzające we mnie za każdym razem, kiedy ten przeklęty mężczyzna wymawiał moje imię lub nazwisko. Czułam się zagubiona, miałam nadzieję, że jednak coś się stanie. Wypiłam duszkiem to, co mi zostało i postawiłam szklankę na stoliku. Chciałam zerknąć na zegarek, ale okazało się, że zapomniałam założyć go rano. - Która godzina, Snape? - Wpół do drugiej. Prychnęłam pod nosem i zaczęłam kręcić głową, śmiejąc się po cichu i oblizując usta. Spędziłam z nim tyle czasu. Chyba czas iść już do siebie. - Na mnie już pora, dobranoc Severusie. - Dobranoc, Granger. Nie daj się złapać. Wstaliśmy w tym samym czasie, on szarmancko otworzył mi drzwi a ja grzecznie kiwnęłam głową i wyszłam. Nie wiem, czy minęły dwie minuty od wyjścia kiedy poczułam na swoim nadgarstku zimne, silne palce. Przygryzłam mocno usta i uśmiechnęłam się bardzo szeroko. Zawróciliśmy do jego komnaty. Gdy tylko zamknął drzwi przycisnął mnie mocno do ściany i powiedział, że mam przestać. - Przestać? Przecież ja nic nie robię! - oburzyłam się, bo to nie tak miało wyglądać. Odezwała się we mnie stara Hermiona, zaczęłam czuć coś podobnego do strachu. - Jesteś bardzo nieświadoma, Granger, tak cholernie nieświadoma - szepnął, a ja poczułam na uchu jego gorący oddech. Nie przestając mówić zaczął dotykać mojej twarzy - uśmiechasz się tak niewinnie, ale jednocześnie tak kokieteryjnie. - jego palce dotknęły moich ust. Mój oddech przyśpieszył, kolana się ugięły. - Snape... - Mówisz tak błagalnie, ale ja nie wiem, czy mam przestać czy kontynuować. W głowie miałam milion myśli. Przecież to nauczyciel, był starszy. Chociaż... przecież 19 lat w świecie czarodziejów to jak kilka lat w świecie mugoli. Wiele nas łączyło, ale tak wiele dzieliło. Czy to na pewno było właściwe? Moralne? Czy ja na pewno mogłam czuć to, co czuję? Tak strasznie chcę, żeby mnie dotykał, ale jestem przerażona. Zamknęłam oczy. Starałam się uspokoić. Czułam jego zapach, czułam ciepło, które biło z jego szyi. Słyszałam, jak bije jego serce, jak szumi krew. - Lubię Cię, Snape. - te słowa jakby same wypłynęły z moich drżących ust. Ja nie panowałam nad tym, co mówiłam. - Granger! - warknął. Chyba lubił moje nazwisko. Złapał mnie mocno w biodrach i oparł czoło o moje. Spojrzał mi w oczy i jednocześnie wbił palce w ciało. Westchnęłam głośno, przymykając powieki. Prawą dłonią poprawił mi włosy, odsłaniając ucho, a lewą przyciskał do siebie. Jego palce sunęły po mojej skórze, od ucha przez szyję, ramiona i plecy, żeby znów zatrzymać się na biodrach. - Nie powinienem... będziesz tego żałować. Przygryzłam lekko usta i przekręciłam nieświadomie głowę. Pocałował mnie. Tak. Zrobił to. Dotknął ustami moich ust. Najpierw bardzo lekko, powoli. Jednocześnie puścił moje biodra. Kiedy odwzajemniłam jego pocałunek, stał się bardziej odważny. Dłonie położył na moich policzkach. To był najpiękniejszy pocałunek w życiu. Magiczny. Severus błądził ustami po moich policzkach, szyi, ramionach, odsłoniętym dekolcie... - Chodźmy do sypialni, będzie nam wygodniej. - zaproponowałam i w pewnym momencie spojrzał na mnie tak ostro, że myślałam, że to, co stało się przed chwilą było wytworem mojej wyobraźni. - Ty naprawdę mnie chcesz, Granger? - Snape, wydawałeś się bardziej inteligenty. Na co on wziął mnie za rękę i poprowadził do niewielkiego pomieszczenia z ogromnym łóżkiem, fotelem, dwoma półkami zastawionymi książkami i ogromnym świecznikiem na jednej jedynej komodzie, która stała po prawej stronie łóżka. Gestem dłoni zapalił trzy tkwiące w nim świece. Stanął kilka kroków ode mnie i patrzył. Po prostu patrzył. A ja napawałam się momentem. Nikt jeszcze nie patrzył na mnie w ten sposób. Wyciągnął do mnie rękę. Podeszłam do niego. Ujął moją dłoń i wskazał gestem na wielkie łóżko. Usiedliśmy na nim. I wtedy, moi Drodzy, dopiero się zaczęło. Poczułam się trochę zbyt pewnie. Zaczęłam rozpinać jego koszulę, całować każdy nowo odkryty kawałek ciała. Sunęłam po jego bladej skórze ciepłymi dłońmi i czułam, jak zaciska palce na moich biodrach i udach. Przeniosłam się na szyję i to chyba był jego czuły punkt. Raz czy dwa usłyszałam ciche przekleństwo, czułam napinające się mięśnie, przyśpieszony oddech. Ale dopiero kiedy przeszłam odrobinę wyżej i musnęłam językiem jego ucho miałam wrażenie, że oszalał. Złapał mnie za włosy i przycisnął do siebie. Jednocześnie objął w talii i wsunął rękę pod koszulkę. Kiedy chciałam go delikatnie ugryźć, on odsunął się ode mnie. Nie podobało mu się? - Podobało, Granger, aż za bardzo. A ja nie chcę wszystkiego na raz. Po kolei. - Podsłuchujesz, Snape. A ja chcę teraz. - Albo zgadzasz się na moje warunki, albo udajesz, że niczego nie było. Wszystko dostaniesz, w swoim czasie. Nie odpowiedziałam. Po kilku minutach kiwnęłam tylko głową i uśmiechnęłam się lekko. - Chcesz zostać? - Chyba lepiej będzie, kiedy pójdę. Oboje musimy przemyśleć kilka spraw. - Dobranoc, w takim razie. - Dobranoc, Snape. - Nie daj się złapać, Granger. Nie złapali mnie, chociaż wcale nie starałam się ukrywać.
-Nigdy jej mi nie zabierzecie!-wykrzyczał moim trupie. -Nie potrzebujemy Twojej zgody,Potter. -Nie dam jej zrobić krzywdy. -Ona już jutro wraca do nas i koniec,Potter. Nic nie poradzisz. -To się jeszcze okaże. Hermiona,Harry,Ron i Dumbledore wrócili do cały czas płakała wtulona w Potter' przyjaciół siedziała właśnie w Pokoju Wspólnym . Hermiona w ogóle się nie odzywała. Nie chciała wyjeżdżać od Harry'ego,ani od Rona z którym się zżyła przez te parę dni. Myślała teraz tylko o tym,że już jutro nigdy nie zobaczy Hagwartu. Szczególnie bolało ją to,że musi zostawić Harry'ego i innych,których tak bardzo będzie jej brakować. -Ja nie chce tam jechać-powiedziała wreszcie Hermiona,ocierając łzy spływające po jej policzkach. -Nigdzie nie pojedziesz-oświadczył Harry przytulając dziewczyne jeszcze moim trupie. -Ty lepiej tak nie mów,bo czasem słowa są zdradzieckie-stwierdził Ron .-Przepraszam was,ale muszę iśc,bo w końcu umówiłem się z Luną. Będzie dobrze,Hermiono. -Miejmy przejdziemy się na spacer.? -Yhy-mruknął Potter stawiając ukochaną na i wrzaz z Hermioną ruszył do teraz przez z nich nie przerywało otaczającej ich nie potrafił tego i obrócił w swoją stronę znalazł się na przicw niej pocałował namiętnie w odrywał się od niej przez 5 też tego nie robiła. -Za co .?-zapytała zdziwiona. -Bo Cię kocha, i nie potrafie patrzeć jak się smucisz. -Ja ciebie też mnie będzie pocieszał u Malfoy'ów.? -Ale ja Cie tam nie puszczę. -Harry'to nie zależy od nas. zabiorą Cie jak Ciebie nie będzie. -Co ty masz na myśli.? -Bo jeśli ty będziesz tam gdzie cie nikt nie znajdzie to przecież nie możliwe jest żebyś tam pojechała. -To nie już nic nie zdziała. -Kto mówi coś o Pelerynie.?Ja mam na myśli bardziej Pokój Życzeń. -Co .?! -No bo można się dostać jak się czegoś bardzo nas tam mogę Twojej obecności i bezpieczeństwa więc pokój nas ukryje na cały tam wszystko czego będziemy tam nie wejdą .No chyba,że jakimś cudem im się to uda. -Ty jesteś nie wyjdzie. -Można spróbować. -No dobra. -Nareszcie się uśmiechnęłaś. -Jak już zawsze przy mnie będziesz to będę ciągle się uśmiechać,dobra.? -Jasne ,że tak. Harry objął Hermione ramieniem i razem ruszyli do pięciu minutach byli w dormitorium Hermiony. -Spakuj jakiś sweter,spodnie,bluzkę,skarpety,kurtkę...-powiedział Harry,ale Hermiona mu przerwała . -Po co mam brać kurtkę.? -Na wszelki wypadek. Wejś też książki i coś do pisania. -Dobra-odpowiedziała Hermiona i zaczęła pakować poszli spakować rzeczy Pottera i udali się do pokoju przeszedł trzy razy pod ścianą intensywnie myśląc o bezpieczeństwu Hermiony . Na ścianie ukazały się drzwi .Harry otworzył je i przepuścił Hermione. Dziewczyna weszła do za nią wszedł Harry zamykając drzwi . Faktycznie w środku było to co dwa łóżka,kanapa,stolik,coś w rodzaju kuchni i piękna łazienka z wanną i prysznicem . Hermiona przytuliła Harry'ego ,a chłopak pocałował ją w czoło. -Może być tak .?-zapytał powodując większy uśmiech na twarzy dziewczyny. -Ty się jeszcze pytasz.?Tu jest cudownie .Może tu zostaniemy na zawsze,co .? Jak będzie trzeba to zostaniemy .Wyjdziemy żeby zdać egzaminy,kończymy szkołe i bierzemy cichy ślub ,co ty na to.? -Mam traktować to jako oświadczyny.? -No nie wiem . -Poczekajmy z tym trochę ,dobrze.? tym ślubem to był tylko taki plan na ile się zgodzisz. -Jasne ,że tak , później . cie kocham,prawda.? -Jak mogłabym nie wiedzieć.?Mówisz mi to na każdym kroku i mam nadzieje,że będziesz cały ciebie też kocham . -Cieszę się ,że tu jesteśmy. -Ja nie wiesz jak robimy.? -Ty się idziesz kąpać ja robię kolację.? -To jest bardzo dobry plan. -To idź. -Harry,a jak nas za to wyleją.? -Ja to Hermiona poszła do łazenki,a Harry zaczął szykować pół godzinie dziewczyna wyszła z toalety i przeżyła stole stały cztery świeczki i tależach spoczywało spaghetti, tuż obok tależa szklanki z sokiem zakrył jej oczy od to się i objęła chłopaka w brzuchu. -Podoba się .?-zapytał Potter. -Pewnie. -Tylko umiem gotować. -Nie wymagam tego od Ciebie. -Siadamy.? -Jasne. Hermiona i Harry zajęli miejsca i zaczęli jeść . Śmiali się i kolacje,Harry pozmywał,a Hermiona usiadła na kanapie i patrzyła na chłopaka. Gdy ten dołączył do niej usiadła mu na kolanach i dostała namiętnego całusa,którego oddała jak i z resztą wszystkie następne. -Jesteś cudowna-powiedział Harry obejmując Hermione . -Ty też,Harry. -Czasem mi sie wydaje,że my jesteśmy ze sobą od zawsze. - A nie.? -Nie w takim sensie . Chodzi mi o to ,że oficjalnie mogę Cie całować i przytulać. -Czasem żałuję ,że ... -Żałujesz ,że jesteśmy razem .? -Nie,nie to . Żałuje,że nie powiedziałam Ci wcześniej,że Cię kocham . -Ja też tego żałuję. Para siedziała do późnej nocy .Położyła się spać o 23: wstała o 10:00 i rozejrzała się po niej leżał myśl to ,że coś między nimi zaszło więcej niż potrafiła sobie przypomnieć ,bo około północy urwał jej się obudził się kilka minut później. -Cześć,kochanie-przywitał nie tak.? -Cześć ,nie .Wszystko w porządku. -Coś Cie gnębi .? -Harry,bo ja ...czy my ...no...czy my... .? -O co chodzi .?-zapytał Harry widocznie rozbawiony tą raz słyszał jak jego dziewczyna nie potrafi wydusić słowa. -Czy między nami zaszło coś więcej niż powinno.? -Chodzi ci o to czy my ... .? -No właśnie o to . -Nie,tylko po prostu się do Ciebie przytuliłem i zasnąłem. Przepraszam jeśli Cie to w jakiś sposób uraziło. -Nie,tylko ja myślałam,wiesz o co mi chodzi . -Tak, nic nie było. -To dobrze. -Jesteś śliczna-powiedział Harry i zatopił się w miękkich ustach Hermiony. -Miło się ,Harry. -Czego,kochanie.? -No tego,że im się uda tu wejść. -Nawet jeśli to ja Ci nie dam odejść. -Jesteś dla mnie teraz wszystkim co mam. -Ty dla mnie też. Harry przytulił Hermione,po czym przebrali się,zjedli śniadanie i wzięli się za pisanie wypracowania dla profesor Sprout. Po godzinie gdy już prawie je kończyli drzwi do pokoju życzeń zaczęły się powoli podskoczyła ze wstał i wyciągnął różdżkę. W drzwiach stał Lucjusz Malfoy,jego ojciec i kilku innych śmierciożerców. -Potter,nie obronisz swojej jest więcej -zadrwiła Bellatrix . -Nikt mi jej nie zabierze-warknął szczególnie takie durnie jak wy. -Przeginasz ,Potter.!Avada Kedavra!-krzyknęła Lestrange,a śmiertelne zaklęcie pomknęło w stronę Pottera .Chłopak dzięki zaklęciu zielonej tarczy odepchnął klątwę ty...?To przecież nie możliwe. -Jak się chce to się potrafi. -Drętwota! -Protego.! Próbuj każdego zaklęcia ,ale i tak Ci nie wyjdzie. -Przekonamy się-oznajmiła Bella* i w tym momencie Harry padł na ziemie. Śmierciożerczyni użyła wobec niego zaklęcia niewerbalnego. Pozostali zwolennicy Voldemorta zabrali Hermione i pół godzinie Harry wybudził się i pobiegł do Dubledore'a. Podał hasło i wszedł do jego gabinetu. -Harry,ale dobrze wiedziałeś,że oni za wszelką cenę ją nie poradzisz-oznajmił dyrektor. -Ale ja ją umiem bez niej żyć,no.! -Harry,uspokój to zdolna czarownica. Na pewno sobie wróci . -Kiedy.? -Nie matka chrzestna też się o nią martwi. -Matka chrzestna.? -No tak. -Ona ponoć nie żyje. -Hermiona Ci to na pewno powiedziała,ale ona sama nie wie kto tak na prawdę nią jest. -Czyli kto .? -Profesor McGonagall. -Przepraszam.? -Harry,Hermiona miała nie wiedzieć ,że ma cokolwiek wspólnego z matka nie chciała,żeby ona się w jakiś sposób o tym dowiedziała. Jean miała trochę nie zbyt miłe wspomnienia ze szkoły,bo ją także przezywali tak jak Hermione do pewnego czasu. Nie chciała jej puszczać do Hogwartu,ale w końcu dała się jest ważną części Ciebie i Twojego życia,Harry. -Jak to .? -Hermiona nie jest zwykłą dla Ciebie jak dzięki niej możesz pokonać Czarnego tego ona tu jest. -Czyli to wszystko to było jedno wielkie kłamstwo,tak.?Ciągle mnie okłamywała.? -Harry,uspokój też nic nie co do Ciebie czuje to najszczersza Hermiona jest tym dobrym duszkiem tylko jej miłość do z was ma własną jej do końca nie tylko dwie osoby ,które mogą odczytać to ty i Hermiona . Ja znam pewien jest nie wielki znaczy dużo. -Znaczy co .? -Nie ważne jest w co wierzą inni,a to w co wierzysz ty. Hermiona ma to masz coś czego nikt prócz Ciebie nie potrafi odczytać. -Śniło mie się,że ktoś czyta moją przepowiednie,ale nie wiem kto to był . -To byłeś ty lub także może ją odczytać. -Rozumiem .Ja już chyba pójdę. -Harry,tylko wróci szybciej niż Ci się zdaje. -Yhy-mruknął Harry jeszcze bardziej przygnębiony .Poszedł do swojego dormitorium,gdzie się zamknął i płakał w mogłoby wydać się to dziwne,Harry płakał na prawdę Nie potrafił znieść o obronie przed zaklęciami niewerbalnymi. Był na siebie wściekły. Postanowił ,że uwolni Hermione i nigdy nie da jej zabrać. Pytanie jest zamierza to zrobić.?Nie miał nawet pojęcia jak ma się dostać do Malfoy może tak teleportuje się tam .?Od tego myślenia bolała go głowa ,ale nie poddawał się i wciąż myślał .
harry potter i hermiona granger pocałunek